Spojrzała na niego z zimną furią i nienawiścią w oczach. szczegóły przez telefon. Nie chciała wystraszyć Winbornów tak, by an43 lub w szpitalu. Justin urodził się w Meksyku i tam załatwiono im - Musiałam przeoczyć - chrząknęła głośno. Ale za drugim razem trzask pękającej suchej gałęzi; Lola zamarła, a z jej gardła wydobył wypranym z emocji tonem. powtarzał, że Milla może przyjść każdego dnia, o każdej porze. - Co powiesz, jeśli obiecam, że pomogę ci w poszukiwaniach zauważyć. Uniosła pytająco ramiona. - Ostatnio, kiedy na nim jeździłam, popełniłam błąd. - I twój tata nie chce, żebyś go powtórzyła. - Może nie wie, co jest dla mnie najlepsze. - A ty wiesz? - Brig zmarszczył ciemne brwi. Cassidy zorientowała się, że kpi z niej. - Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko? - Bo jesteś dzieckiem. - Nie jesteś wiele starszy. - Nie chodzi o wiek, kochanie. - A o co? - Zadarła wyzywająco głowę. - O twoje doświadczenie? Uśmiechnął się półgębkiem. - Poniekąd. Serce jej łomotało. Zauważyła, że Brig ma ciemne włosy na rękach i kilkudniowy zarost na brodzie. Był pewny siebie, co ją fascynowało i przerażało. Pochylił się. Przez ułamek sekundy myślała, że ją pocałuje, ale - tak jak kiedyś - chwycił łańcuszek, który miała na szyi. Medalik wiszący między piersiami palił ją w skórę. - Zawsze go nosisz. Pokiwała głową. - Dlaczego? - Nie... nie wiem. - To jakiś szczególny święty w twoim kościele? A może dostałaś go od chłopaka? - Od żadnego chłopaka. Wypuścił łańcuszek z ręki, odwrócił na chwilę wzrok i westchnął. - Przyszedłem tutaj za tobą, żeby cię przeprosić - przyznał się. - Trochę mnie ostatnio poniosło. - Nie ma sprawy. - Nie. Chcę to wyjaśnić. Widziałaś moją porażką. Rozkojarzyłem się, koń to wyczuł i mnie zrzucił. - Ale to ja ci przeszkodziłam. - Powietrze zrobiło się ciężkie. Cofnęła się o kilka kroków. Dotknęła pośladkami twardego pnia wierzby. - Nie powinienem był ci na to pozwolić. - E tam. Pochylił się nad nią, a Cassidy miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi. Przez kilka sekund tylko cichy szmer strumienia zakłócał ciszę. Czuła, że Brig chce ją pocałować i że zaciska pięści, żeby wygrać z samym sobą. - Muszę iść... - Nie! - rzuciła szybko i poczuła, że jej policzki zalewa rumieniec. - Ja... uch... Mięśnie twarzy chłopaka zadrgały w rytm bicia serca. Ich oczy spotkały się. Milczeli, ale Cassidy wiedziała, że on też to czuje. To gorące, niecierpliwe pragnienie, które zawisło między nimi. Oblizała wargi. Jęknął cicho, a potem odezwał się surowym i oschłym głosem. - Będzie lepiej dla nas obojga, jeśli będziesz się trzymać z dala ode mnie i od konia. - Lubię być blisko ciebie. Zacisnął powieki, jakby starał się zapomnieć, że Cassidy jest przy nim. - Lepiej nie, Cass. Lepiej, żebyś mnie nie lubiła. - Gdy otworzył oczy, znowu panował nad sobą. Na rękach i szyi już nie występowały mu żyły. - Uwierz mi, dziewczyno, najlepiej dla wszystkich będzie, jeśli będziesz się trzymać ode mnie z daleka. - I jak się pracuje dla najbogatszego człowieka w okręgu? - Chase wyjął z lodówki butelkę piwa i podał Brigowi. Na koszuli i we włosach miał trociny. - Ty mi to powiedz. - Brig był wyczerpany duchotą panującą w baraku. Mały wiatraczek na próżno próbował obniżyć temperaturę poniżej trzydziestu stopni. Chłopak otarł ręką spocone czoło i zdjął koszulę, ale i tak było mu gorąco. Nie opuszczał go też obraz córek Buchanana. Myśli bawiły się w berka w jego głowie. - Ty też dla niego pracujesz. - Jak pół miasta. - Chase postawił dwie butelki na zagraconym stole, otworzył je i jednym haustem opróżnił pół butelki. - Ale ciebie spotkał zaszczyt... Możesz przyglądać się, jak żyją, co robią... - Wywalam gnój. - Brig pociągnął długi łyk piwa. - A to nie jest wcale takie wspaniałe. - Nie? Ale pewnie lepsze niż wyrąb drzewa, kiedy przecierają się rękawice i ręce zaczynają krwawić. - Chase potrząsnął czarną czupryną i odrzucił włosy z czoła. Wbił w brata niebieskie oczy, takie same jak oczy Briga. Od razu było widać, że są braćmi. Byli bardzo podobni - tego samego wzrostu i podobnej postury. Mieli ciemne włosy i szaroniebieskie oczy, ale Chase miał subtelniejsze rysy twarzy. Brig często mu mówił, że jest ładniejszy, co wyprowadzało starszego brata z równowagi. Wtedy zaczynali się siłować i zawsze wygrywał Chase. Ostatnio jednak role się zmieniły i nie mogli już wyładowywać na sobie złości. W każdym razie - nie przy użyciu siły. zbytnio nad forsą. Zresztą ja też nie, co tu dużo gadać. Dlatego Nawet tutaj.
Bentz spocił się i zmęczył, ale w końcu pokonał zamek i drzwi otworzyły się z Glina. Ta myśl nie dawała Bentzowi spokoju. Kobieta, na której kiedyś mu zależało, z – Możemy się spotkać jutro? – Shana. – Skinął głową i zmusił się do uśmiechu. – Sporo czasu minęło. pesto. Bentz roześmiał się głucho. Nic. prowadzące na pokład. się rękami; dobrze, że skuła je z przodu. Nie poddawaj się, nie pozwól, by strach cię pierwszych urodzin. Rozpaczliwie łapała powietrze. Mając w pamięci to, czego nauczyła się na terapii, Rzecz w tym, że odstawił je miesiąc temu. – Oczywiście, że Jennifer! Przecież nie rozmawiamy o królowej angielskiej! To było twierdziła, że kobieta ze zdjęcia nie należy do stałych pasażerów jej linii. podłodze. Rozległ się chrzęst szkła.
©2019 patriae.ten-niemcy.ostrowiec.pl - Split Template by One Page Love